LublinLubelskieFunFloorORLEN SUPERLIGA

Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

KONTRAST

żółto-czarna wersja

czarno-żółta wersja

biało-czarna wersja

tryb normalny

Aktualności

A.Kocela - Wygrać w trzech meczach

news-big

 

koci sesja

Po udanej inauguracji półfinałów play-off rozmawiamy z lewoskrzydłową MKS-u Selgros, Agnieszką Kocelą.

W drużynie MKS-u Selgros z pewnością nie brakuje powodów do radości po dwóch wygranych z Pogonią Baltica Szczecin.

 Tak, nie ukrywam, że cieszymy się bardzo z końcowego wyniku tej lubelskiej rywalizacji, zrealizowałyśmy przecież postawiony sobie cel, a teraz przed nami kolejne zadanie. Pojechać do Szczecina i awasować do wielkiego finału. Mówiłam o tym już w innych wywiadach, nie jest to tajemnicą, że chcemy rozstrzygnąć kwestię awansu już w trzecim meczu.

Jak oceniasz te dwa pierwsze spotkania w Lublinie? Obserwatorzy mieli różne zdania na temat stylu gry, wytykali błędy, których nie uniknęłyście przecież.

 To prawda, oglądałam już mecze z Pogonią na video, analizowałam je na spokojnie i zgadzam się ze stwierdzeniem, że może nie były to wspaniałe widowiska, nie zagrałyśmy na naszym najwyższym poziomie, ale kilka elementów bardzo dobrze funkcjonowało. Miałyśmy pewne problemy w sobotę, gdy Pogoń zmieniła obronę i wyszła wysoko do Doroty Małek, przez pewien okres nasze akcje były nieskładne, lecz dość szybko poradziłyśmy sobie z nowym ustawieniem. W niedzielę, wiedząc że taki wariant może zaistnieć, byłyśmy już spokojniejsze. Stara prawda głosi, że w piłce ręcznej wygrywa się obroną, myślę że w weekend pokazałyśmy się z dobrej strony w tym elemencie.

 Eksperci twierdzili też, że MKS Selgros miał więcej indywidualności, wiele naszych piłkarek zagrało po prostu dobrze, na wysokim poziomie, a wśród wyróżnianych nieraz pojawiało się i Twoje nazwisko.

 Cieszy mnie to, bo tak naprawdę to dla mnie pierwsze istotne mecze w tym sezonie. Długo leczyłam kontuzję, obserwowałam spotkania z trybun, z ławki rezerwowych, a teraz mogę wreszcie pokazać się na boisku. Uważam, że w weekend nie zaprezentowałam się źle, pracowałam długo i mozolnie, by być w tym miejscu i móc pomóc mojej drużynie.

 Sądzisz, że ta forma i miejmy nadzieję kolejne Twoje udane mecze w fazie play-off zaprocentują powrotem do reprezentacji Polski na czerwcowe mecze z Czarnogórą i Czechami?

 Mam taką nadzieję, a z mojej strony mogę obiecać i kibiom i samej sobie, że zrobię wszystko, by być w najlepszej możliwie formie i dać powody selekcjonerowi do powołania mnie. Decyzja nie należy jednak do mnie, ale do Kima Rasmussena i całego sztabu szkoleniowego.

 Z całym szacunkiem dla rywalizacji w półfinałach play-off  PGNiG Superligi, w najbliższy weekend oczy kibiców kobiecego szczypiorniaka będą skierowane nie na Szczecin czy Gdynię, ale na Budapeszt, gdzie dojdzie do pierwszego w historii turnieju Final 4 Ligi Mistrzyń. Masz swojego faworyta?

 Zanim powiem o faworycie, myślę, że warto zauważyć, patrząc na grono finalistów, że nasza jesienna grupa Ligi Mistrzyń była zdecydowanie najmocniejsza. Buducnost i FC Midtjylland walczą o triumf w całych rozgrywkach, a z żadnej innej grupy do turnieju w Budapeszcie nie awansowały po dwa zespoły. Najmocniej kciuki będę trzymać za Podgoricę, oczywiście ze względu na obecność Kingi Byzdry. Tym fajniej byłoby wygrać w sobotę w Szczecinie, by w niedzielę na spokojnie móc delektować się transmisją z Budapesztu.

I tego właśnie Ci życzę, dziękując za rozmowę.

Powrót do aktualności