LublinPGEFunFloorLubelskieORLEN SUPERLIGA

Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

KONTRAST

żółto-czarna wersja

czarno-żółta wersja

biało-czarna wersja

tryb normalny

Aktualności

Historia od kuchni, czyli jak to było z pucharem EHF

news-big

 

W kolejnym odcinku cyklu #PiszemyNowąHistorię zaprezentujemy Wam wspomnienia z historycznego sezonu 2000/2001, starając się oddać atmosferę tamtych lat towarzyszącą naszej drużynie i jej sukcesom. Czas ten doskonale pamięta Adam Rozwałka, dziennikarz Radia Lublin, który był razem z naszą drużyną na każdym meczu w europejskich pucharach.

- W tym sezonie przeżyliśmy najpierw rozczarowanie, bo tak traktowane było odpadnięcie z Ligi Mistrzyń. Wiadomo, że było szaleństwo związane z tymi rozgrywkami. Wszyscy pamiętali rok 2000 i ćwierćfinał z ekipą z Wołgogradu. Apetyty także w kolejnych rozgrywkach były ogromne. Ale gdy odpadliśmy i został nam tylko puchar EHF, klub stwierdził że warto powalczyć i w tych rozgrywkach – opisuje Adam Rozwałka.

Montex przechodził przez kolejne fazy jak burza. Odprawiał z kwitkiem drużyny z Rumunii, Danii, Słowacji, Polski oraz – wreszcie – Chorwacji. Niemal za każdym razem załatwiał sprawę już w meczu nr 1 nie zostawiając rywalkom nadziei przed rewanżem. Z Otelul Galati (1/16 finału) wygrał aż 32:15, z Randers HK 39:23, a z Zagłębiem Lubin 31:16. Problemy miał tylko ze Slovanem Duslo Sala, a to dlatego że mecz nr 1 lublinianki grały na wyjeździe.

- To były stosunkowo łatwe zwycięstwa. Przełomowy był ćwierćfinałowy dwumecz ze Slovanem, niezwykle emocjonujący. Atmosfera była po nim bardzo gorąca, bo awansowaliśmy przecież do półfinału. To było wielkie osiągnięcie. A już wcześniej pokonywaliśmy nie byle kogo. Taki Randers wydawał się bardzo groźny, tymczasem w Lublinie był pogrom! - relacjonuje dziennikarz Radia Lublin. - Trzeba przy tym zaznaczyć, że przed niemal każdym meczem była ogromna niepewność. Dostęp do informacji nie był tak powszechny, jak dzisiaj. Nie było tylu nagrań, źródeł, nie wszystko było w internecie. Przygotowanie się do spotkania z zagranicznym zespołem było znacznie trudniejsze – dodaje.

Montex znacznie lepiej od rywalek „odrabiał prace domowe”, co znajdowało odzwierciedlenie w wynikach. Półfinałowy dwumecz wygrany z Zagłębiem różnicą aż 25 bramek dobitnie o tym świadczy. Dowodzi tego też finałowa rywalizacja z Podravką Koprivnica. W pierwszym meczu lublinianki zwyciężyły bardzo pewnie. Do obcej hali jechały z siedmiobramkową zaliczką i w asyście kibiców oraz dziennikarzy z całej Polski.

- Zagłębie aspirowało wtedy do mocnego zaistnienia w polskiej lidze, przyjechało do nas z ambicjami, a tymczasem poniosło klęskę. Podravka z kolei odnosiła duże sukcesy w Europie, ale podobnie jak my, wiązała wielkie nadzieje z Ligą Mistrzyń, w której jej się jednak nie powiodło – tłumaczy Adam Rozwałka i dodaje: - Przez wiele minut pierwszego spotkania z Chorwatkami nic nie było pewne. Dopiero świetna końcówka sprawiła, że mogliśmy czuć pewien komfort, choć nawet siedem trafień przewagi nie mogło nikogo uśpić przed rewanżem.

W Koprivnicy pojawili się nie tylko kibice i dziennikarze z Lublina, ale też przedstawiciele renomowanych, krajowych mediów. - To był pierwszy raz w pucharach, gdy mieliśmy tak liczne grono dziennikarzy. Z tego co pamiętam, mecz był bardzo długo na styku, co było dla nas bezpieczne. Najważniejsze, że obyło się bez nerwowej końcówki. Dzięki temu przeszliśmy do historii. Pamiętam, jak na pomeczowym bankiecie dziewczyny poprosiły mnie, żebym zrelacjonował im na żywo fragment spotkania. Taki performance. Nie miałem mikrofonu, więc wziąłem widelec, nadziałem na niego kiwi i zrobiłem to. Byłem nawet opisany w jednej z gazet, choć bez wymieniania nazwiska – śmieje się nasz rozmówca.

Oczywiście świętowanie historycznego sukcesu trwało przez wiele dni. Zaczęło się jeszcze w Koprivnicy, wspólnie z kibicami. - Pamiętam także, że na śniadanie prezes Tadeusz Stręciwilk zszedł z pucharem, a ja pamiątkowe zdjęcie z nim zrobiłem sobie dopiero na lotnisku w Zagrzebiu. Wtedy nie było komórek, że można było pstryknąć „słit focię” na szybko, więc musiałem swoje odczekać – uśmiecha się Pan Adam. - Na lotnisku czekała też Telewizja Polska, która zdaje się wtedy transmitowała ten dwumecz.

Warto dodać, że puchar zdobyty przez Montex był drugim tego typu trofeum w historii sportów drużynowych w Polsce, a pierwszym zdobytym przez kobiecy zespół! - Wcześniej podobnej sztuki dokonali tylko siatkarze Płomienia Milowice w 1978 roku – odnotowuje dziennikarz przytaczając na koniec krótki, ale treściwy wywiad przeprowadzony po historycznym meczu z Wiolettą Luberecką: - Zacząłem od słów „Montex nie wygrał, tylko zremisował, ale puchar zdobył”, co Wiola skwitowała krótkim „oj będzie bal...”, po czym oddałem głos do studia. A bal potem faktycznie był, i to jaki!

W kolejnym odcinku cyklu przybliżymy Wam, jak sukces sprzed blisko dwóch dekad był widziany oczami naszych zawodniczek, grających w ówczesnym Monteksie. Śledźcie naszą stronę oraz profile społecznościowe na facebooku oraz twitterze!

fot. movis.pl

Powrót do aktualności