Aktualności
Historyczny sukces!
Polskie piłkarki ręczne nie zdobyły upragnionego medalu na Mistrzostwach Świata w Serbii. W małym finale biało-czerwone przegrały z Danią 26:30 i zajęły czwarte miejsce w turnieju. Czwarta pozycja jest najlepszym osiągnięciem w historii żeńskiego handballu w Polsce.
Gdyby ktoś przed turniejem o mistrzostwo świata powiedział, że nasze kadrowiczki nie będą śledziły przed telewizorami finałowego dnia zawodów, bo będą wciąż brały udział w serbskim czempionacie globu, zostałby najpewniej wyśmiany. Tymczasem teraz pewnie znajdzie się wielu malkontentów, narzekających na czwartą lokatę Polek.
Wyjściową siódemkę utworzyły tym razem: Anna Wysokińska, Karolina Kudłacz, Katarzyna Koniuszaniec, Kinga Grzyb, Kinga Byzdra, Patrycja Kulwińska i Alina Wojtas. Właśnie ta ostatnia otworzyła wynik, pięknie rzucając na 0:1. Wyrównała leworęczna Line Jorgensen, wyrzucając dodatkowo na 2 minuty faulującą Iwonę Niedźwiedź.
Grę w osłabieniu zremisowaliśmy 1:1, najpierw trafiła kolejna piłkarka FC Midtjylland, Tine Ostergaard, ale po pięknej asyście Byzdry do remisu doprowadziła Kulwińska. Trzecie bramki dla obu zespołów mogły wpaść po karnych, z 7 metra skuteczna była Ann Grete Norgaard. W rewanżu niestety nad poprzeczką rzuciła Semeniuk-Olchawa.
Po chwili było już 4:2 po drugiej bombie Line Jorgensen, a że Polki zaczęły się gubić w ataku, nie mogliśmy z optymizmem patrzeć na kolejne, dość ślamazarne akcje Biało-czerwonych. Na domiar złego karę i to za krytykowanie orzeczeń sędziów zobaczyła Kudłacz. Po słabym starcie Polek nastąpił znacznie lepszy okres. Dunki dwukrotnie z rzędu popełniły błędy w finalizacji ataku, a od stanu 2:5 udało nam się zaliczyć dwa kolejne trafienia.
W 13.minucie genialne, diagonalne podanie Grzyb przerzutką na 5:5 wykończyła Katarzyna Koniuszaniec. Mogło być nawet lepiej, gdyby karnego wykorzystała Wojtas, która z 7 metra obiła tylko słupek, a potem Grzyb nie odgwizdano błędu zasłony (nieuznany gol Kudłacz). W 18.minucie wróciliśmy na prowadzenie, gdy wrzutkę od Grzyb wykończyła Siódmiak (sygnalizacja gry pasywnej).
Podobne, jakże efektowne zagranie przyniosło nam gola na 8:8 Koniuszaniec. Dunki zawsze ripostowały zabójczymi kontrami. Jeśli do czegoś się przyczepić to do współpracy doświadczonych Siódmiak z Niedźwiedź, które dwukrotnie na przestrzeni niecałych 20 minut za darmo oddały piłkę rywalkom. Dokładnie po upływie 1/3 meczu o czas poprosił Kim Rasmussen (przegrywaliśmy 8:9).
Polki wspierała już znacznie większa liczba rodaków – z Lublina dotarł bowiem zatrzymywany kilkakrotnie autokar z kibicami. Reprymenda pomogła – w 24.min po raz pierwszy wyszliśmy na +2 (gole z 9 metra Karolina Szwed-Orneborg i Wojtas). Wspaniale broniła w tym fragmencie Gapska, a w 26.min po karnym Kudłacz byliśmy nawet na +4.
W ofensywie rozstrzelała nam się na dobre Wojtas, która przed zmianą stron dwukrotnie została... stratowana przez rywalki. I to w jednej, jakże pechowej akcji W 29.minucie Kudłacz rzuciła jak za dawnych lat, mocno i skutecznie z drugiej linii- na tablicy świetlnej wynik-marzenie 10:15.
Gdyby jeszcze wpadła magiczna przerzutka tej właśnie zawodniczki, bylibyśmy prawie w niebie. A tak, nieustępliwe Dunki zmniejszyły po dwóch szybkich atakach straty do trzech oczek. Dwa kwadranse rywalizacji pokazały nam dobitnie, że brązowy medal jest w zasięgu biało-czerwonych! Szczególnie, przy utrzymaniu 60% skuteczności w ataku.
Pierwsza akcja po zmianie stron przyniosła znakomitą interwencję Gapskiej, która dosłownie zastopowała rzut Line Jorgensen. Również odpowiedź Szwed-Orneborg nie była skuteczna. Pierwsze do siatki rywalek i to dwukrotnie z rzędu trafiły Skandynawki, w 33.minucie było więc tylko 14:15. Zatem do trzech razy sztuka – wkrętka Grzyb przyniosła nam po chwili powrót na +2. Zaczął się podobny mecz do konfrontacji Niemcy, czyli sprinterskie zawody wedle hasła gol za gol.
Rasmussen często zmieniał ustawienie naszej drugiej linii, nas najbardziej ucieszyła pierwsza od jak dawna bramka Kingi Byzdry. W 39.minucie rzut karny Kingi Grzyb przyniósł stan 17:20. Dunki nie poddawały się, już w 42.minucie było tylko na -1, a po chwili zmarnowały szansę na remis, gdy prawoskrzydłowa Trine Ostergaard wpadła z impetem w broniąca na szóstym metrze Polkę. Biało-czerwone odskoczyły na 19:21, gdy wręcz duńską kontrę wykończyła kołowa Kulwińską.
A potem gigantyczne szczęście malutkiej Kristiny Kristiansen, która zdołała dobić swój nieskutecznie wykonany karny (parada Gapskiej). Gdy ta sama piłkarka, mierząca raptem 163 cm doprowadziła do remisu 21:21, time-out wziął trener Rasmussen. Końca dobiegał trzeci kwadrans konfrontacji. Na boisko weszła z powrotem Wojtas, a Kudłacz przeszła na prawe rozegranie.
Pierwsza akcja w tym zestawieniu przyniosła stratę piłki po złym nagraniu do koła. W rewanżu Line Jorgensen rzuciła na 22:21. Tymczasem bomba Wojtas obiła wewnętrzną krawędź słupka i nie wpadła za linię bramkową. W 47.minucie Dunki wyszły na +2 po rzucie Stine Jorgensen, a po kilkanastu sekundach było już 24:21 dla nominalnych gospodyń i ostatni już czas dla trenera Polek. Byliśmy w gigantycznych tarapatach, to przecież był piąty z rzędu stracony gol przez Biało-czerwone. Kristiansen miała niedługo potem już 8 goli na koncie, a ostatnie 10 minut meczu otwierał wynik 25:23 dla Danii.
Wciąż była więc w nas nadzieja. Zamarliśmy, gdy Niedźwiedź źle podała w kontrze, marnując tym samym naszą szansę na gola kontaktowego. Podobnie źle rozegraliśmy szybki atak już przy stanie 26:23 dla rywalek. Nie tylko w tym elemencie ustępowaliśmy Dunkom.
Stine Jorgensen rzutem na 27:23 w 54min prawie rozstrzygała już o losach potyczki. Dla bezpieczeństwa Jan Pytlick wziął czas, choć i tak w tym okresie Polki łatwo oddawały piłkę w ręce przeciwniczek. Ktokolwiek już nie pojawiał się na prawym rozegraniu, nie dodawał nam nawet otuchy, o nadziejach nawet nie wspominając.
W końcówce bramki dla Biało-czerwonych zaczęła zdobywać Byzdra. Na 2 minuty prze końcem było 29:26 dla Dunek i ostatnia przerwa na żądanie utytułowanego Pytlicka. Ruchliwość jego podopiecznych była absolutnie wystarczająca, by to Dania cieszyła się z brązowego medalu.
Polska - Dania 26:30 (15:12)
Polska: Wysokińska (24%), Gapska (29%) - Kulwińska 5 (83%), Byzdra 4 (67%), Wojtas 4 (36%), Grzyb 3 (75%), Kudłacz 3 (43%), Koniuszaniec 3 (75%), Siódmiak 2 (50%), Szwed-Orneborg 2 (40%), Niedźwiedź (0/2), Semeniuk-Olchawa (0/2), Stasiak (0/1), Migała
Dania: Poulsen (36%), Greve (0/3) – Kristiansen 10 (77%), Norgaard 5 (83%), Line Jorgensen 4 (50%), Fisker 3 (100%), Stine Jorgensen 3 (50%), Gravholt 2 (100%), Jensen 1 (33%), Burgaard 1 (33%)
Sędziowali: M.Gatelis i V.Mazeika (Litwa)
Kary: Polska - 4 minuty, Dania - 4 minuty
Za handball.pl