Aktualności
Przegrana w Gdyni
Mistrzynie Polski przyjechały do Gdyni bez Małgorzaty Majerek, Agnieszki Koceli i Katarzyny Kozimur. Vistal również nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodniczek, dlatego spodziewano się ciekawego, wyrównanego spotkania.
Z ciekawostek związanych z wyjściowym ustawieniem zespołów warto podkreślić, że w pierwszej siódemce znalazła się Katarzyna Wojdat, jedna z bohaterek poprzedniego meczu w Elblągu. Szybko okazało się, że główną taktyką Vistalu będzie chęć wykorzystania do maksimum kontrataku, a w przypadku straty bramki tzw. „szybkiego środka”.
W 6.minucie było wprawdzie 4:4, nic nie zapowiadało kataklizmu, ale cztery kolejne trafienia były dziełem miejscowych. Co gorsze, padły one praktycznie w ciągu 100 sekund, w czym główna zasługa dobrych interwencji Małgorzaty Gapskiej i błyskawicznych podań do kontry. Sabina Włodek już w 8.minucie poprosiła o czas. Niestety, kolejna okazja do poprawienia wyniku zakończyła się błędem technicznym, a nieomylna w pierwszym fragmencie Karolina Kalska podwyższyła na 9:4. Stateczna gra w ataku i słabe rzuty MKS-u Selgros były tylko wodą na młyn rozpędzonych gospodyń, które dzięki serii prezentów rywalek praktycznie nie musiały prowadzić ataku pozycyjnego!
W 11.minucie przewaga Vistalu sięgnęła już sześciu oczek. Słabo prezentowały się w ataku nasze skrzydłowe, dopiero przy czwartej próbie z tej pozycji padła pierwsza bramka. Niewiele zmieniło wprowadzenie na prawe skrzydło Małgorzaty Roli, tak jak pozostałe zmiany przeprowadzone przez nasz sztab szkoleniowy. W pewnym momencie rywalizacji można było zauważyć, że sama Kalska miała na swym koncie tyle trafień, co cały nasz zespół. Gospodyniom udawało się wszystko, choć bramki po kontrze są przecież najprostsze.
Nic więc dziwnego, że w 19.minucie prowadziły już 16:7! To był pogrom, którego nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści wśród kibiców gdynianek. Na nic zdała się gra w przewadze po karze dla Aleksandry Zych – ten okres przegraliśmy na domiar złego 0:2, a zdumiona Sabina Włodek musiała po raz drugi wziąć time-out. Vistal był na +10, karząc lublinianki za każdy szkolny błąd. W naszej ofensywie niestety nie było nawet jednej zawodniczki, o której można byłoby napisać coś dobrego. Wynik 19:10 po dwóch kwadransach gry mówił praktycznie wszystko. Jedynym pytaniem było to, czy nasze dziewczyny po zmianie stron wyjdą na boisko odmienione.
Pierwsze minuty drugiej połowy mogły przynieść nam odrobienia kilku trafień, ale znów zabrakło tempa w ataku i precyzji. Profesorska postawa Iwony Niedźwiedź była gwarantem, że miejscowe nie stracą ogromnej przewagi zdobytej przed przerwą. W 40 minucie Vistal prowadził 11 golami i już nic nie mogło pozbawić gospodynie dwóch punktów. Co gorsza, ta gigantyczna różnica bramkowa nie zmieniała się, gdy Vistal pozbawiony był kontry. O takim dniu naszej drużyny chciałoby się najchętniej zapomnieć, a jeśli już trochę na siłę szukać jakiegoś pozytywu, przypomnijmy, że dwa tygodnie po wrześniowej porażce z gdyniankami w hali Globus, MKS Selgros rozpoczął serię 9 zwycięskich spotkań z rzędu. I to od pokonania KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Nie mamy nic przeciwko powtórce.
VISTAL GDYNIA – MKS SELGROS LUBLIN 38:24 (19:10)
Vistal: Gapska, Kowalczyk – Kalska 9, Niedźwiedź 8, Kulwińska 7, Matyka 4, Janiszewska 4, Zych 3, Galińska 2, Pawłowska 1, Balsam, Kozłowska, Białek
MKS SELGROS: Gawlik, Dzhukeva – Mihdaliova 6, Małek 6, Skrzyniarz 3, Wojtas 3, Drabik 2, Wojdat 2, Rola 1, Nestsiaruk 1, Gęga, Konsur
Sędziowali: Marek Baranowski i Bogdan Lemanowicz
Kary: Vistal – 2 minuty, MKS Selgros – 8 minut