Aktualności
Zgodnie z planem
Szczypiornistki MKS Lublin po nerwowej końcówce pokonały Olimpię Beskid Nowy Sącz. W czwartkowym meczu 7. kolejki PGNiG Superligi lublinianki wygrały na wyjeździe 29:27 (16:13).
Po zakończeniu spotkania lubelski zespół zostaje w Nowym Sączu, skąd jutro wyjedzie do Budapesztu. W niedzielę mistrzynie Polski rozegrają swój trzeci mecz w fazie grupowej Women's EHF Champions League. Przeciwnikiem ekipy Edwarda Jankowskiego będzie FTC Rail Cargo. Mecz zostanie rozegrany w Dabas, w miejscowości oddalonej od stolicy Węgier o ok. 40km. Początek rywalizacji o godzinie 14.
W składzie MKS na starcie z Olimpią zabrakło ponownie Weroniki Gawlik. Przypomnijmy, że „Wera” przed tygodniem w potyczce z KGHM Zagłębiem Lubin doznała kontuzji kolana. Uraz okazał się na tyle poważny, że reprezentacyjna bramkarka będzie pauzować przez trzy tygodnie. Ponadto w Lublinie z powodu anginy została Honorata Syncerz.
W czwartek w wyjściowej „siódemce” MKS znalazła się Karolina Konsur. Sztab szkoleniowy dał tym samym odpocząć Małgorzacie Majerek. Konsur już po kilku minutach gry miała na swoim koncie dwie bramki. Mecz rozpoczął się od trafienia Aliny Wojtas, która pochodzi właśnie z Nowego Sącza. Wyrównała Olga Figiel, była zawodniczka SPR Lublin.
W 8 min po wykorzystanym rzucie karnym przez Wojtas MKS wygrywał 6:2. Ale kolejne minuty to słabsza postawa mistrzyń Polski. Po kwadransie lublinianki prowadziły już tylko 8:6. Na szczęście po chwili przyjezdne zdobyły następne gole. W 22 min Kamila Skrzyniarz z linii siedmiu metrów rzuciła na 13:8.
Kilkanaście sekund później MKS mógł podwyższyć wynik. Jednak lubelskie zawodniczki straciły piłkę w ataku i w odpowiedzi po kontrze trafiła Kamila Szczecina. W dodatku dwie minuty kary otrzymała Valentina Nestsiaruk.
Na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej połowy drużyna z Lublina wygrywała już 16:10. Rzut karny Anny Maślanki wybroniła Ekaterina Dzhukeva. Niestety w końcówce mistrzynie popełniły błędy. W pewnym momencie grały nawet w podwójnym osłabieniu. Na ławkę kar powędrowały Marta Gęga i ponownie Nestsiaruk. Gospodynie dorzuciły trzy gole i do przerwy było 16:13.
Jeszcze na początku drugiej części spotkania Olimpia Beskid grała w przewadze. Ale nie wykorzystała tego. W 35 min było 17:14 dla MKS, a pięć minut później już nawet 21:15. Jednak po raz kolejny lubliniankom przytrafił się przestój w grze. Miejscowe zdobyły cztery bramki z rzędu i zrobiło się 21:19.
Na chwilę lubelska drużyna uspokoiła sytuację. W 48 min po rzucie karnym Skrzyniarz MKS wygrywał 24:20. W kolejnych dwóch akcjach przyjezdne fatalnie zagrały w ofensywie. Gospodynie po kontratakach Joanny Gadziny i Małgorzaty Rączki zniwelowały straty (24:22).
Końcówka była nerwowa. Mistrzynie Polski nadal raziły nieskutecznością. W 57 min przy stanie 28:26 rzutu karnego nie wykorzystała Skrzyniarz, a Wojtas rzuciła prosto w Martę Wawrzynkowską. Olimpia skontrowała i Anna Maślanka zdobyła bramkę kontaktową. Edward Jankowski poprosił o czas. Po chwili przerwy zwycięskiego gola rzuciła Małgorzata Majerek. Gospodynie w ostatnich sekundach nie potrafiły już pokonać Ekateriny Dzhukevy i MKS zwyciężył w Nowym Sączu 29:27.
Olimpia Beskid Nowy Sącz – MKS Lublin 27:29 (13:16)
Olimpia: Wawrzynkowska – Dubajova 6, Maślanka 5, Gadzina 4, Rączka 2, Olszowa 2, Szczecina 2, Figiel 2, Płachta 2, Leśniak 2.
MKS: Dzhukeva – Rola 7, Małek 4, Wojtas 4, Skrzyniarz 4, Konsur 3, Majerek 3, Gęga 2, Nestsiaruk 1, Mihdaliova 1.